-Sharnon-
Ta. Jesteśmy na miejscu. rozłożyliśmy maty i siedzimy. Jack je na potęgę (on chce pobić jakiś rekord, czy co?), Nessie śpi (jeszcze przed chwilą była przytomna), psy Greczynki-Grom i Błyskawica- pilnują nas, a ja... wspominam Jacoba...
^Kalipso^
HURRA!!!
UDAŁO SIĘ, UDAŁO, UDAŁO, UDAŁO!!!!
W każdym razie według moich obliczeń. Trochę magii, matmy, no i mojej osobowości załatwiło sprawę. Czułam nerwowe podniecenie, lekkie drżenie rąk. Byłam tez tego niepewna. A co jeśli mi się nie uda? Jeśli ugrzęznę w międzyczasie? Jeśli umrę? Jeśli Sharnon i Ness umrą? A jeśli...
- Kalipso-skarciłam się na głos-Zamknij się i bierz się do roboty!
Chwyciłam więc podręczny, złotawy zegarek na łańcuszku-symbol czasu. Prosząc po starogrecku bogów, żeby mi się udało. Przymknęłam oczy, uspokajając się. Okręciłam "pstryczek" zegarka, za pomocą którego ustalało się czas, sześć i pół razy. Potem wymamrotałam tylko: "Niech bogowie mają mnie w opiece".
Biały blask.
Straszny gorąc, żar, jak z buchającego, rozgrzanego pieca.
Kwas.
Łopot sukienki.
Jakiś piskliwy, rozdzierający czas głos...
A może to mój krzyk?
Widziałam biel.
Rozdzierającą biel.
Czystą.
Nieludzko czystą.
A potem...
Serce stanęło mi w gardle. Szaleńczy pęd powietrza wyciskał łzy z oczu. Do nosa dostała się gryząca woń siarki. Zacisnęłam spocone palce na pozłacanym zegarku. Zegar... Symbol czasu.
W każdym razie według moich obliczeń. Trochę magii, matmy, no i mojej osobowości załatwiło sprawę. Czułam nerwowe podniecenie, lekkie drżenie rąk. Byłam tez tego niepewna. A co jeśli mi się nie uda? Jeśli ugrzęznę w międzyczasie? Jeśli umrę? Jeśli Sharnon i Ness umrą? A jeśli...
- Kalipso-skarciłam się na głos-Zamknij się i bierz się do roboty!
Chwyciłam więc podręczny, złotawy zegarek na łańcuszku-symbol czasu. Prosząc po starogrecku bogów, żeby mi się udało. Przymknęłam oczy, uspokajając się. Okręciłam "pstryczek" zegarka, za pomocą którego ustalało się czas, sześć i pół razy. Potem wymamrotałam tylko: "Niech bogowie mają mnie w opiece".
Biały blask.
Straszny gorąc, żar, jak z buchającego, rozgrzanego pieca.
Kwas.
Łopot sukienki.
Jakiś piskliwy, rozdzierający czas głos...
A może to mój krzyk?
Widziałam biel.
Rozdzierającą biel.
Czystą.
Nieludzko czystą.
A potem...
Serce stanęło mi w gardle. Szaleńczy pęd powietrza wyciskał łzy z oczu. Do nosa dostała się gryząca woń siarki. Zacisnęłam spocone palce na pozłacanym zegarku. Zegar... Symbol czasu.
%Piper%
- Jason. Musimy już iść.
Milczał, bezmyślnie patrząc się przez okno. Jego niebieskie oczy świdrowały pola truskawek za oknem.
- Proszę. Jason, chodź już- prosiłam go, używając czaromowy.
Chłopak drgnął. Odwrócił się. Jego oczy stały się szkliste, wzbierały się w nich łzy. Popatrzył na mnie.
- M-masz rację...-wyjąkał ochryple.
I wyszedł.
Milczał, bezmyślnie patrząc się przez okno. Jego niebieskie oczy świdrowały pola truskawek za oknem.
- Proszę. Jason, chodź już- prosiłam go, używając czaromowy.
Chłopak drgnął. Odwrócił się. Jego oczy stały się szkliste, wzbierały się w nich łzy. Popatrzył na mnie.
- M-masz rację...-wyjąkał ochryple.
I wyszedł.
$Jason$
- Jasonie Grace, czy chciałbyś zabrać głos?- pytał Chejron, a ja słyszałem go jak z oddali.
Kiwnąłem głową. Wszedłem na podest, czując jak trzęsą mi się kolana. Starałem się nie patrzeć na szary całun zaledwie metr obok mnie... Chwyciłem mikrofon.
- Nessie Night-moje puste, zimne słowa potoczyły się po polance-Miała szesnaście lat. Była córką Zeusa. Greczynką. Nie znałem jej za dobrze. Była cicha, skryta i zamknięta w sobie. Skrywała wiele tajemnic. Jednocześnie jej waleczność, zaciętość oraz odwaga były nie do pobicia. Nie była za sympatyczna, otwarta, czy miła. Nie ufała ludziom. Właściwie... nawet nie znam jej historii. Amazonki po prostu, jakieś siedem miesięcy temu ją tutaj podrzuciły. I tyle. Nic nie powiedziały. Ness była zdolną wojowniczką, utalentowaną córką Zeusa. Ża... Żałuję, że nie poznałem jej lepiej. Że nie zainteresowałem się nią. Że o niej za często nie myślałem. Że się nią nie opiekowałem. I że na nią krzyczałem. Byłem na nią zły. I... i tak też się... się rozstaliśmy. Nie mogę o niej zbyt wiele powiedzieć. Praktycznie jej nie znałem przez swoją własną głupotę i złość. Po prostu... Będę... Będę o niej pamiętać.
Zszedłem z podestu, a wszyscy milczeli. Usiadłem koło Pipes. Obok mnie siedział Percy, ale on spokojnie mnie zignorował. Był dobrym kumplem. Udawał, że nie dostrzegał mojej łzy na policzku. Piper ścisnęła mnie za rękę.
- Dobrze się spisałeś-szepnęła.
Zacisnąłem wargi. Wcale nie. Popełniłem błąd.
Nie znosiłem popełniać błędów.
Kiwnąłem głową. Wszedłem na podest, czując jak trzęsą mi się kolana. Starałem się nie patrzeć na szary całun zaledwie metr obok mnie... Chwyciłem mikrofon.
- Nessie Night-moje puste, zimne słowa potoczyły się po polance-Miała szesnaście lat. Była córką Zeusa. Greczynką. Nie znałem jej za dobrze. Była cicha, skryta i zamknięta w sobie. Skrywała wiele tajemnic. Jednocześnie jej waleczność, zaciętość oraz odwaga były nie do pobicia. Nie była za sympatyczna, otwarta, czy miła. Nie ufała ludziom. Właściwie... nawet nie znam jej historii. Amazonki po prostu, jakieś siedem miesięcy temu ją tutaj podrzuciły. I tyle. Nic nie powiedziały. Ness była zdolną wojowniczką, utalentowaną córką Zeusa. Ża... Żałuję, że nie poznałem jej lepiej. Że nie zainteresowałem się nią. Że o niej za często nie myślałem. Że się nią nie opiekowałem. I że na nią krzyczałem. Byłem na nią zły. I... i tak też się... się rozstaliśmy. Nie mogę o niej zbyt wiele powiedzieć. Praktycznie jej nie znałem przez swoją własną głupotę i złość. Po prostu... Będę... Będę o niej pamiętać.
Zszedłem z podestu, a wszyscy milczeli. Usiadłem koło Pipes. Obok mnie siedział Percy, ale on spokojnie mnie zignorował. Był dobrym kumplem. Udawał, że nie dostrzegał mojej łzy na policzku. Piper ścisnęła mnie za rękę.
- Dobrze się spisałeś-szepnęła.
Zacisnąłem wargi. Wcale nie. Popełniłem błąd.
Nie znosiłem popełniać błędów.
!Nessie!
- Do cholery, gadaj kim jesteś!- warknęła Sharnon, podtykając pod gardło ostrze sztyletu dziewczynie, która pojawiła się... znikąd. Jack stał bok Rudej, celując w przybyszkę ostrzem swojego miecza. Zakasłałam, próbując wstać. Dobyłam swojego miecza.
Miałam dziwne wrażenie, że już ją skądś znałam, pamiętałam...
Trochę kręciło mi się w głowie, ale wstałam i chwiejnie podeszłam do moich przyjaciół.
- Ness, uważaj- warknął ostrzegawczo Jack.
Zignorowałam to. I poznałam dziewczynę! Długie, karmelowe włosy, czarne oczy w kształcie migdałów, biała sukienka, nieskazitelnie czysta cera...
- Caroline?-wycharczałam ze zdziwienia-Nie... Catherine?
- Co ona mówi?- Sharnon zmarszczyła czoło.
- Nie wiem. Chyba jej nie dobrze.-odparł Jack po czym zwrócił się do mnie-Nessie, usiądziesz, chyba...
- Kalipso!- wykrzyknęłam, patrząc na dziewczynę-Tak? Nazywasz się Kalipso, prawda?
Ta potaknęła.
- Zaraz, zaraz... Wy się znacie?-córka Plutona zmarszczyła czoło.
- Tak, tak-wymamrotała przybyszka-Jestem kalipso, nimfa, dziewczyna Leona Valdeza! Przybywam z... z Obozu Herosów!
Rzymianka opuściła broń, robiąc krok w tył. Uspokoiła Greka. Wszyscy patrzyliśmy na nią. Ona siedziała, trzymając w ręce jakiś zegarek z łańcuszkiem. Błądziła radosnym wzrokiem po naszych twarzach.
- Nessie! Sharnon, tak? Na mego ojca, jak się cieszę, że was znalazłam! W końcu! Ha! ten idiota, Nico, będzie musiał odszczekać swoje słowa! Dzisiaj urządzają wasz pogrzeb! Znaczy, twój chłopak Sharnon powiedział, że pochowa cię w Rzymie. A ciebie chowają! Jason i inni zrobili ci całun pogrzebowy! Ale jaja! Chciałabym zobaczyć ich miny, gdy was zobaczą!- paplała.
- Jacob?-wyszeptała Sharnon-Jacob tam jest?
Kalipso popatrzyła na nią.
- Ten Rzymianin? Pewnie! czeka na ciebie! Nawet nie wiesz jaki jest smutny i pochmurny... Pewnie już nie raz płakał. Biedak. Z nikim nie rozmawia, walczy i wścieka się. Percy i Jason musieli go unieruchomić! A żebyś słyszała jak on im groził... nadal nie pogodził się z twoją śmiercią!
Miałam dziwne wrażenie, że już ją skądś znałam, pamiętałam...
Trochę kręciło mi się w głowie, ale wstałam i chwiejnie podeszłam do moich przyjaciół.
- Ness, uważaj- warknął ostrzegawczo Jack.
Zignorowałam to. I poznałam dziewczynę! Długie, karmelowe włosy, czarne oczy w kształcie migdałów, biała sukienka, nieskazitelnie czysta cera...
- Caroline?-wycharczałam ze zdziwienia-Nie... Catherine?
- Co ona mówi?- Sharnon zmarszczyła czoło.
- Nie wiem. Chyba jej nie dobrze.-odparł Jack po czym zwrócił się do mnie-Nessie, usiądziesz, chyba...
- Kalipso!- wykrzyknęłam, patrząc na dziewczynę-Tak? Nazywasz się Kalipso, prawda?
Ta potaknęła.
- Zaraz, zaraz... Wy się znacie?-córka Plutona zmarszczyła czoło.
- Tak, tak-wymamrotała przybyszka-Jestem kalipso, nimfa, dziewczyna Leona Valdeza! Przybywam z... z Obozu Herosów!
Rzymianka opuściła broń, robiąc krok w tył. Uspokoiła Greka. Wszyscy patrzyliśmy na nią. Ona siedziała, trzymając w ręce jakiś zegarek z łańcuszkiem. Błądziła radosnym wzrokiem po naszych twarzach.
- Nessie! Sharnon, tak? Na mego ojca, jak się cieszę, że was znalazłam! W końcu! Ha! ten idiota, Nico, będzie musiał odszczekać swoje słowa! Dzisiaj urządzają wasz pogrzeb! Znaczy, twój chłopak Sharnon powiedział, że pochowa cię w Rzymie. A ciebie chowają! Jason i inni zrobili ci całun pogrzebowy! Ale jaja! Chciałabym zobaczyć ich miny, gdy was zobaczą!- paplała.
- Jacob?-wyszeptała Sharnon-Jacob tam jest?
Kalipso popatrzyła na nią.
- Ten Rzymianin? Pewnie! czeka na ciebie! Nawet nie wiesz jaki jest smutny i pochmurny... Pewnie już nie raz płakał. Biedak. Z nikim nie rozmawia, walczy i wścieka się. Percy i Jason musieli go unieruchomić! A żebyś słyszała jak on im groził... nadal nie pogodził się z twoją śmiercią!
W tym momencie przegięła. Sharnon wybuchnęła płaczem i wtuliła się we mnie, niemal mnie przewracając. Kalipso była łaskawa się zamknąć. Po chwili jednak zauważyła Jacka.
- A ciebie nie znam-prychnęła.
- Jestem Jack Drake-Grek szybko się przedstawił-Jestem Grekiem. Synem Posejdona i, jak się niedawno domyśliłem, również Nike. Miło poznać.
Nimfa wybałuszyła oczy. Podali sobie ręce.
- To jak?-zapytałam-Zabierzesz nas stąd?
- Yhm-potaknęła.
- Nie żeby coś-burknął Jack-Ale nie potrafimy latać.
- Mów za siebie-dodałam.
- No dobra. Może i ona umie. Ale nas wszystkich nie udźwignie-chłopak patrzył na nią wyczekująco, jakby miała się zamienić w samolot.
- Prze teleportujemy się za pomocą zegarka!- zawołała radośnie nimfa, wymachując nam przedmiotem przed nosami,
- CO?!- wykrzyknęła Sharnon.
- To proste- rzekła-Ale nie ma czasu na tłumaczenia! Nessie, Sharnon i Jack, złapcie się za ręce. Musimy stworzyć takie koło.
Wykonaliśmy jej polecenie, do końca nie wiedząc o co jej chodzi.
- OK... Teraz wystarczy tylko...
Coś zazgrzytało, pisnęło, puknęło, zaterkotało i...
- A ciebie nie znam-prychnęła.
- Jestem Jack Drake-Grek szybko się przedstawił-Jestem Grekiem. Synem Posejdona i, jak się niedawno domyśliłem, również Nike. Miło poznać.
Nimfa wybałuszyła oczy. Podali sobie ręce.
- To jak?-zapytałam-Zabierzesz nas stąd?
- Yhm-potaknęła.
- Nie żeby coś-burknął Jack-Ale nie potrafimy latać.
- Mów za siebie-dodałam.
- No dobra. Może i ona umie. Ale nas wszystkich nie udźwignie-chłopak patrzył na nią wyczekująco, jakby miała się zamienić w samolot.
- Prze teleportujemy się za pomocą zegarka!- zawołała radośnie nimfa, wymachując nam przedmiotem przed nosami,
- CO?!- wykrzyknęła Sharnon.
- To proste- rzekła-Ale nie ma czasu na tłumaczenia! Nessie, Sharnon i Jack, złapcie się za ręce. Musimy stworzyć takie koło.
Wykonaliśmy jej polecenie, do końca nie wiedząc o co jej chodzi.
- OK... Teraz wystarczy tylko...
Coś zazgrzytało, pisnęło, puknęło, zaterkotało i...
AAACH!!!
Przed oczami miałam biel, czystą, nieludzką, dziwną. Nic przez nią nie widziałam. Czułam dłoń Sharnon i rękę Jacka oraz rwący ból w kostkach u nóg oraz w brzuchu, jakby ktoś oplótł mnie łańcuchem, po czym z całej siły szarpnął.
Przed oczami miałam biel, czystą, nieludzką, dziwną. Nic przez nią nie widziałam. Czułam dłoń Sharnon i rękę Jacka oraz rwący ból w kostkach u nóg oraz w brzuchu, jakby ktoś oplótł mnie łańcuchem, po czym z całej siły szarpnął.
(Leo)
Kurde.
To było... smutne.
Żałowałem, że nie ma tutaj Kalipso. Jacob, czyli Kapryśny Rzymianin siedział gdzieś tam z tylu, oparty o drzewo. Jason znajdował się w opłakanym stanie (dosłownie). Jako że siedziałem za nim, lekko poklepałem go po plecach. Pan Błyskawica już przemówił.
Szkoda mi było Nessie. Stała się moją kumpelą, w ciągu ostatnich paru dni. Naprawdę ją polubiłem.... Dlaczego każda osoba, która coś dla mnie znaczy, odchodzi?
Wtedy...
ŁUP!!!
Na podeście, zwalając całun wylądowała kaszląca Kalipso, a obok niej omdałą... Nessie! Sharnon! I jakiś dziwnego koleś!
- Ha...Widzicie? One żyją...- wykrztusiła Kalipso, po czym zemdlała.
To było... smutne.
Żałowałem, że nie ma tutaj Kalipso. Jacob, czyli Kapryśny Rzymianin siedział gdzieś tam z tylu, oparty o drzewo. Jason znajdował się w opłakanym stanie (dosłownie). Jako że siedziałem za nim, lekko poklepałem go po plecach. Pan Błyskawica już przemówił.
Szkoda mi było Nessie. Stała się moją kumpelą, w ciągu ostatnich paru dni. Naprawdę ją polubiłem.... Dlaczego każda osoba, która coś dla mnie znaczy, odchodzi?
Wtedy...
ŁUP!!!
Na podeście, zwalając całun wylądowała kaszląca Kalipso, a obok niej omdałą... Nessie! Sharnon! I jakiś dziwnego koleś!
- Ha...Widzicie? One żyją...- wykrztusiła Kalipso, po czym zemdlała.
--------------------------------------------
Hip , hip, hurra dla wakacji! :)
Ta, nowy rozdział. Przepraszam, że nie wstawiłam z "Ery smoków", ale miałam wenę na "Herosów". Tak mnie do nich pociągnęło! Wkrótce kolejne rozdziały! Nie zostawię "Ery smoka"- za kilka dni, góra dziesięć doczekacie się rozdziału o smokach ;)
Pozdrawiam gorąco wszystkich czytelników!
Hip , hip, hurra dla wakacji! :)
Ta, nowy rozdział. Przepraszam, że nie wstawiłam z "Ery smoków", ale miałam wenę na "Herosów". Tak mnie do nich pociągnęło! Wkrótce kolejne rozdziały! Nie zostawię "Ery smoka"- za kilka dni, góra dziesięć doczekacie się rozdziału o smokach ;)
Pozdrawiam gorąco wszystkich czytelników!
Prawie zgadłam z tą Kalipso!
OdpowiedzUsuńJestem z siebie dumna.
Będzie nieogarnięty kom, bo jestem w trakcie czytania najdziwniejszej książki pod słońcem.
W sensie: jej nowy rozdział!
Wchodzę sobie, tak z przyzwyczajnia (pojawiam się tu jakieś 20 razy dziennie), paczam, a tu:
Idzie Grześ przez...
Sorry. Żart sytuacyjny, nie zrozumiesz.
Jeszcze raz:
... paczam, a tu:
POST!
Hura! To tak z okazji wakacji?
Bogowię jak ja lubię Jacka. Strasznie mi Percy'ego przypomina, ale jest jednak trochę inny. Lepszy!
Choć Leosia nie zastąpi żadna mordeczka! - Amy style XD.
Nie wiem tylko, czemu Sharon się popłakała... ale to pewnie ze wszystkich tych emocji...
Czy mi się wydaje, czy w tekścieq było coś o latających wombatach?
Nie było?
Szkoda :(.
Kończę, to jest żenujące. Chyba się od PaKi zaraziłam...
Serio! Koniec.
Okej
Ta, chyba coś PaKi w sobie ma...
UsuńTa... Leo niepokonany ever! :3
Hm, polubiłaś Jacka? Fajnie, cieszę się. Zgotowałam mu niezłą przyszłość, buahahaha! XD
Dobra, ogar.
No, z tą Kalipso to byłaś naprawdę blisko.
Pozdrawiam serdecznie. Wkrótce kolejne rozdziały-nie tylko od "Herosów"! :)