piątek, 26 czerwca 2015

Z serii "Herosi"- opowiadanie XXIV - TO KIEDY POGRZEB?

*Percy*
To wszystko wyszło naprawdę okropnie.
Zrobiliśmy już całun pogrzebowy dla Ness. Był całkiem ładny- burzliwo szary, niemal granatowy, coś jak niebo podczas burzy pełen elektryczno niebieskich błyskawic. Pewnie by jej się podobał.
Jacob z początku nas atakował, aż musieliśmy go ogłuszyć. Potem trochę popłakał, ale ostatecznie odmówił. "Serce Sharnon jest w Rzymie. Tam też ją wspomnimy i pochowamy. Po rzymsku, tak, jakby tego chciała"- odburknął jedynie, by po chwili kląć jak zaklęty.
Tylko Kalipso się nie poddała. naprawdę nie mogła się z tym pogodzić. Spędzała w warsztatach całe dni. Pracowała bez wytchnienia.
- Pamiętam-odezwała się Clarisse-Jak kiedyś Nessie uderzyła tak mocno jednego chłopaka od Apollina, że aż mu dwa zęby wyleciały. Miał nawet podbite oko-zachichotała.
- Ej-syknął ktoś, chyba od Apolla-To nieprawda!
-A właśnie że bardzo prawda!- odcięła się ostro Clarisse, wyciągając miecz zza pasa.
Koleś od Apolla zmiękł- był o głowę niższy od Córki Aresa.
- Ta. Ness to był numer- potaknęła cicho Ann.
Objąłem ją i przytuliłem do siebie.
- Będziemy o niej pamiętać- szepnąłem cicho.


^Kalipso^
Harowałam jak... Herakles w stajni Augiasza. Albo i bardziej.
Rozległo się ciche pukanie. Nic nie odpowiedziałam. Drzwi otworzyły się cichutko. Nie zareagowałam.
- Hm,,, Hej. Przyniosłem ci coś do jedzenia- wymamrotał młodzieńczy głos.
Bardzo dobrze znałam ten głos.
ZA dobrze.
Odwróciłam się. No tak. Leo. Mogłam się tego spodziewać.
- Hej- odparłam, wstając- Dzięki.
Wypiłam trochę herbaty, a potem spojrzałam łakomym wzrokiem na jeszcze ciepłe kiełbaski i kanapki.
- Pogrzeb jest jutro-mówił syn Hefajstosa, patrząc się na swoje stopy-Jak chcesz możesz wpaść-Uniósł głowę i uśmiechnął się-Ale ty się nie poddajesz.
- Nie- odrzekłam twardo, zgrzytając zębami-One żyją. I nawet wiem, gdzie są. Być może.
Uniósł brwi.
- Mogę...
- Nie!- przerwałam mu-Ściśle tajne!
- O-OK- wydukał.
Przez moment patrzył na mnie z nadzieją. Zignorowałam to.
- To... Cześć- odpowiedział martwym tonem.
- Cześć- odpowiedziałam równie martwo.
I wyszedł. A ja westchnęłam i wzięłam się za pracę.


(Sharnon)
Szliśmy szybkim dziarskim krokiem.
Ja, oczywiście, prowadziłam. Za mną szedł Jack, niosąc śpiącą Nessie. Ale ona się wściekała! Nienawidziła pomocy. Była waleczna, chłodna i samodzielna. Nie znosiła pomocy i litości. Była też taka... rzymska. Spokojnie, mogłaby być Rzymianką. Jednak była naprawdę słaba. Wymiotowała, czasem mdlała... Naprawdę trzeba było ją nieść. Stałam się dowódcą.
Cała nasza trójka była dziećmi naprawdę potężnych bogów. Gdyby Nessie była w lepszym stanie, to ona z pewnością by kierowała grupą. Tak, to ja przejęłam dowodzenie. Jack był raczej milczący, cichy i skryty. Raz po raz rzucał jakąś uwagę z cieniem sarkazmu. Nawet łatwo się nim manipulowało- wystarczyło mu rzucić jakieś wyzwanie. Koleś KOCHAŁ rywalizację. Zwykle flirt mi wystarczał, żeby posłużyć się chłopakami. Jednak do niego to nie przemawiało: wolał wyzwania, ryzyko, przygody, dokonywanie niemożliwego... Takie tam.
Dowiedziałam się, że chłopak uprawia sporty ekstremalne: bungee, narty wodne, snowboard, paralotnie...
- Naprawdę?- nie dowierzałam.
- No-potaknął-Skaczę na bungee tak, że od razu wpadam do wody, a potem mnie wciągają. To fajne.
- Hm. A nie miałeś jeszcze... no nie wiem. Jakiejś kontuzji, czy coś?- zapytałam.
Zachichotał.
- Jasne, że miałem! Dwa razy leciałem na paralotni i dwa razy zwichnąłem sobie rękę. Najlepiej mi idzie w snowboardzie no i nartach wodnych. Czasami skaczę do wody. Albo jeżdżę na desce-mówił.
- Kumplujesz się ze skejtami?- zmarszczyłam czoło.
- No. To moi kumple. Fajni są. Gramy w butelkę i kupujemy spraye, po to żeby porobić graffiti na murach. To fajne-uśmiechnął się.
Przypominał mi tego chłopaka z Obozu Herosów... Jak on miał? Percy? Chyba tak. Te same, czarne dziko zmierzwione włosy, niechlujny strój, luźny sposób bycia, ignorowanie zasad, wkurzanie mnie... Bywał też uparty. Czasem się sprzeciwiał, ale jeszcze nie dochodziło do rękoczynów-kończyło się krótkim pojedynkiem na riposty. Raz zwyciężałam ja, raz on.
- I co?-jęknął-Jesteśmy na miejscu? Nie chcę narzekać, ale... Nessie nie jest ciężka, ale jak się kogoś długo niesie to naprawdę cierpną ręce.
- No. Za niedługo będziemy-odpowiedziałam-Widzisz? To tamten stół o którym ci opowiadałyśmy. Zatrzymamy się tam dzisiaj i trochę odpoczniemy.
- Yhm.
Faktycznie, na horyzoncie błyszczał zarys tego głupiego stołu. Po posągach ani śladu. Zacisnęłam zęby, czując ostry, nagły ból rannego oka.
Milczeliśmy przez chwilę. W końcu syn Posejdona odezwał się.
- Ile masz lat?
- Co?-to pytanie trochę mnie wytrąciło z równowagi.
- Pytałem-nerwowo oblizał wargi. Niecierpliwił się-Ile masz lat.
- Eee... 17 lat. I 8 miesięcy-odpowiedziałam. Urodziny zawsze były dla mnie ważnym wydarzeniem.
- A ja mam 16 lat i 10 miesięcy-odpowiedział-A Nessie? Ile ma lat?
Zmarszczyłam czoło. Co go wzięło na ten wiek?
- Yyy... Chyba 16 lat. Raczej niedawno skończyła-odparłam.-Nie wiem, przedtem jakoś...
- Nie bardzo się lubiłyście?-domyślił się.
- Tak. Skąd wiedziałeś?-byłam nieco zdziwiona.
- Wrodzona rywalizacja. Dzieci Zeusa zawsze walczą z dziećmi Posejdona i Hadesa.
- Plutona.
- Wszystko jedno.
Dyskusja skończyła się.
Za niedługo będziemy na miejscu. Nasi przyjaciele nas uratują. Hurra! Nie bardzo przepadałam za Grekami, ale teraz ucieszyłabym się na widok każdego-nawet tej nieznośnej, zadzierającej nosa Annabeth!
Popatrzyłam się w czerwonawe niebo, a serce szybciej mi zabiło. Moje usta poruszyły się, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Jacob.
--------------------------------
Ta.... Dawno nie było nowego rozdziału i za to was gorąco przepraszam! Naprawdę nie miałam czasu! Na szczęście nadchodzą wakacje!!! WAKACJE! Czy istnieje piękniejsze, weselsze słowo? Będę więcej pisała.
Gorąco pozdrawiam, do zobaczenia.
Wesołych wakacji!!! ;)
Poszalejcie trochę XD 

4 komentarze:

  1. Nie
    istnieje
    piękniejsze
    słowo
    niż
    WAKACJE!!!

    Rozdział piękny. Miałam tylko jeden problem ze zrozumieniem ostatniego fragmentu. Ona zobaczyła Jacoba, czy go wspominała? Nie ogarniam.
    Jej... czy oni mogą ich wreszcie znaleźć?
    Przewiduję, że Kalipso wbiegnie na sam środek pogrzebu wrzeszcząc: Znalazłam!
    Nawet jeśli nie, to byłby to piękny widok XD.
    Okej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak w ogóle: masz kumpli? Jezu, u mnie wszyscy w klasie są (za przeproszeniem) dupkami. Rozumiesz, że pierwszy raz zaczęliśmy ze sobą normalnie gadać ostatniego dnia szkoły?

      Usuń
    2. Mam. Jedną najlepszą przyjaciółkę (znamy się jakieś 9 lat) i... no. Paru znajomych. Z chłopakami z mojej klasy czasem gdzieś wychodzimy: do parku, powłóczyć się po mieście, powygłupiać... Nieraz wpadamy do pizzerii albo budujemy tratwę i pływamy po rzece. Ale tak to, to mam tylko tą przyjaciółkę. Resztę... lubię albo jest mi obojętna. Teraz zależy mi żebym chodziła do nowej szkoły z przyjaciółką. Innych mam gdzieś.
      Cześć i pozdrawiam.

      Usuń
    3. * To z Jacobem to było wspomnienie, a raczej po prostu bezgłośnie wypowiedziała jego imię.

      Usuń