Nadine i Eloise leciały. Smoczyca Nadine-ponad trzymetrowe bydlę o czarnych, gładkich łuskach o jasnobłękitnych skrzydłach oraz oczach, nosiła wdzięczne imię True, co oznaczało "Prawda". Smoczyca Eloise była barwy płatków słonecznika. Jej czarne oczy i skrzydła budziły lekki niepokój. Gładkich, śliskich łusek nie pokrywały żadne kolce, podobnie jak True. Żółta smoczyca nazywała się Mini, choć w mini rozmiarze to ona nie była...
Dziewczyny siedziały na ich grzbietach w specjalnych spodniach z szorstkiego materiału-tylko dzięki temu nie ześlizgiwały się z grzbietów swoich wierzchowców. Obydwie świetnie znały smoki-klepnięcie ręką w prawą łopatkę oznaczało skręt w prawo, szturchnięcie łydkami w boki "przyspiesz", a słowo "STOP"... no, stopowało zwierzę. True i Mini były też niezwykle spokojne.
Przelatywały nad błękitnymi wstążkami rzek, zielonymi chusteczkami lasów. Mijały złotawe, niewielkie pustynie oraz ciemnozielone pola tropików. Każda barwa była taka żywa, taka piękna, dzika... PRAWDZIWA. Nie było żadnych wyblakłych, smętnych kolorów. Wszystko było żywe, ba, tutaj kipiało życiem i magią! Wszystko to było takie niezwykłe, jakby nierealne...
- Mogłabym tak lecieć godzinami...-rozmarzyła się Eloise, rozpościerając ręce niby skrzydła.
Była średniej wielkości, szczupłą blondynką o niebieskich oczach i optymistycznym, marzycielskim usposobieniu. Miała szesnaście lat. Charakteryzowała ją niezwykła energiczność i kreatywność. Zawsze dużo się śmiała.
- Ty może tak-ucięła Nadine-Ale smoki prędzej czy później się zmęczą!
Blondynka zachichotała.
Nadine- wysoka, umięśniona, ciemnowłosa dziewiętnastolatka. Miała ciemnobrązowe oczy i jasną skórę. Była praktyczną, odważną i upartą osóbką, raczej przyjaźnie nastawioną do życia.
Ciemnowłosa poklepała True po szyi. Eloise, wieczna wiercipięta, zakołysała się. Jej smoczyca niecierpliwie machnęła łbem, powarkując.
Jej towarzyszka spojrzała na nią z kwaśną miną.
- Uważaj, bo spadniesz-pouczyła ją, przyzwyczajona do wygłupów "tej młodszej".
Ta tylko przewróciła oczami.
- Jesteśmy tu służbowo. Musimy zaobserwować co i jak. To dla nas ważne. Nie jesteśmy tu dla zabawy...-Eloise naśladowała grubym, poważnym głosem koleżankę, po czym się zaśmiała- Och, Nadine, wyluzuj! Przecież Mark nie widzi co robimy.
- Niby nie-chrząknęła ciemnowłosa, rzucając oschłe spojrzenie w górę.
Eloise wciąż chichotała. Wyszeptała coś do ucha swojej smoczycy. Po czym...
- Hop!- krzyknęła radośnie i gwałtownie... rzuciła się ze smoka.
- Oszaleć z nią można- prychnęła Nadine, spoglądając niedbałym wzrokiem na lecące w dół ciało towarzyszki.
True, czarna smoczyca, warknęła, machając niespokojnie łbem.
- Wiem, wiem-potaknęła dziewczyna-Ale znudziło mi się uganianie za nią. Zrobiła ten numer z rzucaniem się ze smoka już kilkadziesiąt razy.
W tym samym momencie żółta bestia zapikowała w dół. Ogon, skrzydła i pysk ułożyły się w jednej, prostej linii, pikując w dół, jak strzała. Czarna smoczyca raptownie podskoczyła w górę, jakby i ona chciała dziko zapikować.
- O, nie, nie, koleżanko-nastolatka ją uspokoiła-Jesteśmy pięć minut do Budynku Głównego. Poza tym... Nie możesz się przemęczać. Pamiętasz, jak ostatnio naciągnęłaś sobie mięsień w łapie, hę? Nie przyjemnie, co?
True zrobiła się spokojna; wystarczył sam głos Nadine, by poskromić trzymetrowego, toksycznego smoka. Co się dziwić? Ta niezwykła dziewczyna wychowywała się wśród smoków...
Westchnęła ciężko, niecierpliwie spoglądając w dół.
Nagle...
- ŁIIIIIIIII!!!
Z przeraźliwym piskiem coś przeleciało tuż obok nich. Ciemnoskóra (a może "ciemnołuskna"?) smoczyca odskoczyła bok. To żółty smok z piszczącym z uciechy bagażem wypruł przed siebie. Potem pofrunął serpentyną w górę i poszybował górą, ostatecznie znajdując się obok nich. Boki i pysk Mini pokrywała biała piana, smoczysko otworzyły pysk, dysząc głośno i wywalając język na wierzch, jak zziajany psiak.
- Ale było ekstra!-pisnęła blondynka.
- Ta-mruknęła posępnie brunetka.
- No, naprawdę! Wiesz, jak super? Nadine, powinnaś kiedyś spróbować!-trajkotała- Najpierw skaczesz, ale musisz zaufać smokowi i wydać mu polecenie. Potem lecisz, lecisz, lecisz w dóóół... A potem, tak nagle...
Zapiszczała krótkofalówka. Dosiadająca True westchnęła, uciszyła kompankę spojrzeniem i odebrała.
- Halo? Nadine Black z tej strony.
- Halo? Tu, Jason Smith. Nadine? Jesteś z Eloise?- pytał jakiś męski głos.
- Tak.
- Super. Gdzie jesteście?- pytał.
- Właściwie tuż nad Budynkiem Głównym. A co?-odparła.
- Odstawcie smoki do siebie. I chodźcie. Szybko!- był podekscytowany.
- Coś się stało?- spytała ciemnowłosa.
- Tak... Znaczy nie... Znaczy chodźcie! Szybko! Musicie coś zobaczyć!- mówił.
- Ej, już słyszałam o tej rudej-wymamrotała spokojnie Nadine.
- Nie! Nie chodzi o tą rudą, choć to też ciekawa sprawa. No już! Dalej! Pa!
- Pa.
Rozłączyli się. Nadine pokręciła głową i schowała krótkofalówkę do kieszeni wojskowej kurtki.
- I co teraz?- głos Eloise drżał z emocji.
- Jak to co? Pośpieszmy się, skoro to takie pilne- zadecydowała dziewiętnastolatka, ściskając łydkami boki smoka. Stworzenia przyspieszyły, tuląc skrzydła do siebie i szybko nurkując w dół. Dziewczyny słyszały tylko szum krwi w uszach. Obydwie czuły jak kurczą im się żołądki z ekscytacji i ciekawości.
Cieszę się!
OdpowiedzUsuńCzemu, spytasz się drogie dziecko?
Otóż dlatego, że wpadłaś na inny pomysł. Jej! nie będzie pogwałcenia praw autorskich! (oczywiście to ty byłaś zagrożona. Mam dobrych prawników)
Co do rozdziału: to jest pisane z perspektywy tych, co w poprzednim rozdziale byli "tymi złymi"? Nieważne...
Nadine bardzo mi przypadła do gustu. wydaje się być równą babką. Co do Eloise jestem prawie pewna, że w pewnym sensie przypomina mnie.
Latanie na smokach! Jak ja strasznie bym chciała...! To moje największe marzenie zaraz po zostaniu czarodziejem!
Co mogę więcej napisać? Chyba tylko to, że weszłam tu wczoraj o 23 ileś tam i nie chciało mi się czytać, więc wróciłam dziś.
Okej
Fajnie, że nic takiego nie będzie :)
UsuńTe początkowe rozdziały są, co prawda, ciut mętne, niezrozumiałe i może dziwne, ale w końcu wszystko będzie wyjaśnione. Ta, ja też lubię Nadine. Stworzyłam ją na swój wzór... Eloise też jest fajna. Nom, nom. Latanie nie smokach... To jeszcze lepsze niż helikoptry! :D
Jeszcze dzisiaj pojawi się rozdział z "Herosów"...
Ta, wiem.
Ale... przecież są wakacje. Jak szaleć, to szaleć