środa, 3 czerwca 2015

Z serii "Herosi- opowiadanie XIII - PLECAK I...

*Nessie*
Gdy rozwaliłam ostatni posąg, rzuciłam się w kierunku podniszczonego plecaka. Szybkim ruchem dłoni złapałam go i szarpnęłam. Ha! Zwycięstwo! Miałam w prawdzie otarty łokieć, parę zdrapań, a z rany na kolanie ciekła krew, ale nie była to śmiertelna rana. Świetnie! Podskoczyłam z radości, gotowa zanucić jakąś fajną piosenkę, a może i-uwaga, uwaga-zaśpiewać. Podskakując, czując iskierkę radości drżącą ze szczęścia w piersiach, odwróciłam się.
- We are the champiooons... No nie, Ruda? Hej... Ruda? Na Zeusa, Sharnon!- ryknęłam zdębiała, skacząc do boku mojej, ekhem... towarzyszki.
Uklękłam przy niej, z niepokojem badając wzrokiem jej... twarz.
Jej twarz- zwykle z pogardliwym uśmieszkiem i błyszczącymi oczami wyglądała...
OKROPNIE,
Co powodowało tą okropność?
Hmmm... Nie tylko fakt, że złote oczy były zamknięte, usta delikatnie uchylone, a cała twarz (wraz z ognisto rudymi włosami) zakrwawiona, jakby wylała na siebie wiaderka pełne czerwonej farbki. Albo inaczej- każdy kiedyś rzucał w siebie mąką. Biały pył jest wszędzie, Tak było i teraz- tyle, że nie była to mąka, ale krew. Wyglądała i pachniała jak krew. Tylko skąd jej tyle było?
- Sharnon... Nie... Sharnon... Nie no, Ruda... Ej...- mamrotałam gorączkowo ze zmarszczonym ze zmartwienia czołem.
Moje gorąco dłonie wyjątkowo delikatnie badały jej twarz. Najpierw oczywiście sprawdziłam puls- żyła, z rozwartych ust czuć było też delikatne podmuchy. Po krótkiej chwili moje palce natrafiły na coś miękkiego i galaretowatego. Wzdrygnęłam się i spojrzałam.
O
M
G
.
.
.
!
Była to rana.
Otwarta rana.
Surowe mięso.
Źródło krwi.
Mieszczące się na jej oku.
Łeeee...?
W każdym bądź razie, szybko zabrałam dłoń, wycierając ją o mokrą od potu koszulkę. Straciła dużo krwi. Co robić, co robić, co robić?! Poczułam jak ogarnia mnie silna i dzika panika. Pomysłów było tysiące i setki. Mój oddech stał się płytki i gwałtowny, jak u zmęczonego psa-a rannej ciężki i coraz słabiej wyczuwalny, jak u umierającego psa.
Plecak!
Może tam znajdę coś przydatnego?
Z prędkością równą światłu odwróciłam się i skoczyłam na plecak. Szybkim ruchem nadgarstka otworzyłam zamek błyskawiczny. Zerknęłam do środka, badając zawartość plecaka, za którą, być może, moja towarzyszka właśnie oddaje życie. 


^Piper^
Było źle. Bardzo źle. Okropnie źle. Potwornie. Makabrycznie.
Gorzej to już się tylko działo w środku Jacoba i Jasona.
Mimo iż stoję całą sobą za Jasonem, odniosłam wrażenie, że to Jacob ma gorzej.
Jest sam. Nikogo tu nie zna, nikogo nie ma. Oprócz paru osób w obozie (czyli mnie, Jasona, Percy'ego, An, Hazel, Franka i chyba Leo) nikt nawet nie wie jak się nazywa. Biedny Rzymianin! Musi być strasznie samotny. A w dodatku jedyna osoba jaką kochał właśnie została....
No właśnie.
Co tak właściwie stało się z Ness i Sharnon?
Chejron próbował je przywołać jakąś tam bzdurną magią, próbowaliśmy iryfonem, ale ten na dźwięk "miejsce, w którym przebywają Sharnon Shadow i Nessie Night" się automatycznie wyłączał. Nawet Rachel coś tam próbowała, ale nic nie zdziałała.
Jacob był, i jest, zrozpaczony. Milczący bardziej niż zwykle, ze zmarszczonym czołem, zaciśniętymi wargami i sińcami pod wilgotnymi oczami siedzi gdzieś w kącie patrząc się nieprzytomnie w
a- ciemny las
b- kawałek trawy
c- kawałek nieba
W to, to, albo to. Jest mi go naprawdę szkoda. Nawet Valdez nie próbował go pocieszać. Sam, na tę wiadomość ucichł, a potem poleciał do warsztatu. naprawianie różnych rzeczy pomaga mu trzeźwiej i lepiej myśleć. Wtedy się wyładowuje i odpręża. Hazel i Frank są zmartwieni i zaniepokojeni, podobnie jak Percy i Annabeth a reszta obozu nawet nie zauważyła ich braku. Sama Rachel jest zmartwiona i zawiedziona tym, że nic nie zdołała zdziałać. Jason natomiast zachowuje się podobnie do Jacoba. On ma jeszcze jedną wersję, wersję d- czyli zamykanie oczu, jakby próbował zniknąć.
Naprawdę jest mi ich wszystkich szkoda.
A jednak...
Mam taką myśl...     
Może to głupie...
I banalne...
Dziecinne...
Ale...
Ale co jeśli...
One zostały zamordowane?
Myślę, że Jason i Jacob też tak podejrzewają w głębi swoich strapionych dusz, podobnie jak reszta, choć wszyscy boją się to powiedzieć im w prost. 

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział! CUDOWNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    One żyją! Tylko są... gdzieś.
    Biedny Jacob prawie nikogo nie zna. Znam to uczucie nawet stratę bliskiej osoby.
    Sharnon przeżyje prawda? Nessie pewnie znajdzie leki w tym plecaku, albo coś dzięki temu przeżyje? Rozdział naprawdę mi się podoba, kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, właściwie już wkrótce. Może nawet dzisiaj dodam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejo!
    Usprawiedliwienie spóźnienia? Wakacje XD. I brak interneta na działce. Ale już jestem. Już żyję. Już czytam.
    Zaraz lecę do następnego rozdziału, ale muszę skomentować jedną rzecz: Nikt prócz paru osób w obozie (...) i CHYBA Leo, nawet nie wie jak się nazywa. Czyżbyś sugerowała iż mój przyszły przyjaciel nie zna jego imienia? XD
    Okej

    OdpowiedzUsuń
  4. :D
    Cieszę się, że ci się podoba
    Dzięki za szybkość

    OdpowiedzUsuń