&Leo&
Zgodziłem się na treningi z Nessie, sam nie wiem czemu.
W podzięce zapewniła mi:
- pobudki o 6.00 (rano!)
- katar
- pot
- blizny
- podarte ciuchy
- brudne ciuchy
- ostrą krytykę
Nie była... hm, nie wiem jak to określić.... Spokojną nauczycielką. Żywiołowa, energiczna i ostra. Nie owijała w bawełnę, jechała po mnie ostro. Dopiero teraz zorientowałem się, jak kiepski jestem z szermierki. Musiałem się naprawdę wysilić żeby ją rozśmieszyć. Święty Hefajstosie, czy to robot z twojej kuźni czy normalna laska?!
Jednak lasa. Ale nienormalna. Dopiero po kilkunastu treningach pozwoliła sobie na lekki uśmiech z mojego dowcipu. Jak ona może być tak sztywna?! No już bardziej Jason jest rozrywkowy... Wkurza mnie fakt, że z nim rozmawia normalnie. Śmieje się, normalny, prosty dialog. OK, to jest jej brat. I nie jestem zazdrosny... Pytałem się Jasona, czy coś z nią nie tak. Wyśmiał mnie (przynajmniej się śmiać potrafi) i powiedział, że z nią wszystko w porządku ("w przeciwieństwie do niektórych, Leo"- dodał wtedy, figlarnie mrugając. Był w dobrym humorze, więc pewnie całował się z Piper).
- A... Ych... Nie możemy sobie zrobić przerwy?...- wysapałem- Kolkę mam!
Wojowniczka zaśmiała się.
- Co? ty już chcesz przerwy? Proszę cię, nie rozwalaj mnie!
"No właśnie nie mogę cię rozwalić... to jest, rozgryźć... dzieciaki Hefajstosa budują, wiedziałaś?"- wycedziłem w myślach, ale nie odezwałem się ani słowem.
W podzięce zapewniła mi:
- pobudki o 6.00 (rano!)
- katar
- pot
- blizny
- podarte ciuchy
- brudne ciuchy
- ostrą krytykę
Nie była... hm, nie wiem jak to określić.... Spokojną nauczycielką. Żywiołowa, energiczna i ostra. Nie owijała w bawełnę, jechała po mnie ostro. Dopiero teraz zorientowałem się, jak kiepski jestem z szermierki. Musiałem się naprawdę wysilić żeby ją rozśmieszyć. Święty Hefajstosie, czy to robot z twojej kuźni czy normalna laska?!
Jednak lasa. Ale nienormalna. Dopiero po kilkunastu treningach pozwoliła sobie na lekki uśmiech z mojego dowcipu. Jak ona może być tak sztywna?! No już bardziej Jason jest rozrywkowy... Wkurza mnie fakt, że z nim rozmawia normalnie. Śmieje się, normalny, prosty dialog. OK, to jest jej brat. I nie jestem zazdrosny... Pytałem się Jasona, czy coś z nią nie tak. Wyśmiał mnie (przynajmniej się śmiać potrafi) i powiedział, że z nią wszystko w porządku ("w przeciwieństwie do niektórych, Leo"- dodał wtedy, figlarnie mrugając. Był w dobrym humorze, więc pewnie całował się z Piper).
- A... Ych... Nie możemy sobie zrobić przerwy?...- wysapałem- Kolkę mam!
Wojowniczka zaśmiała się.
- Co? ty już chcesz przerwy? Proszę cię, nie rozwalaj mnie!
"No właśnie nie mogę cię rozwalić... to jest, rozgryźć... dzieciaki Hefajstosa budują, wiedziałaś?"- wycedziłem w myślach, ale nie odezwałem się ani słowem.
^Nessie^
Głupek powoli zaczynał mnie wkurzać. Nic nie umiał! Ja w wieku trzech lat lepiej wymachiwałem bronią, niż on! Był wkurzający i upierdliwy. No dobra, czasami mnie rozśmieszał. I śmiałam się, choć on tego nie widział. Śmiałam się w sobie, a on nie potrafił tego dostrzec. Czasem był smutny, zrezygnowany i rozdrażniony, ale... Ale ja nie potrafiłam parsknąć śmiechem jak on, Percy, Piper czy ktoś inny. Ja po prostu tak nie umiałam. poza tym ostatnio coraz częściej zastanawiałam się nad dołączeniem do Łowczyń. Może to najlepsze, co może mnie spotkać?...
- Szybciej no! Szybko, szybko, szybko! I... blok! Blokuj! Aaach, Valdez...
Przez ostatnie pół godziny ćwiczyliśmy trik z blokowaniem ataku. Teraz rozegraliśmy mini-walkę, podczas której Leo miał zablokować atak, tak jak ćwiczyliśmy. Ale ten debil "zapomniał" jak to się robi i wywinął koziołka w tył, wzbudzając tumany kurzu.
- Nie... umiem... tego...- wydyszał.
- Po pierwsze: sam się zgodziłeś. Po drugie: ćwiczyliśmy to przez pół godziny! Jak mogłeś tego nie załapać?- warknęłam, nawet nie pomagając mu wstać.
Podniosłam jedynie jego miecz treningowy i rzuciłam mu broń.
- Ja... Ych..
- Może należy to przerwać, hę?- spytałam poważnie- Słuchaj, może warto zrezygnować. Jeśli to nie jest coś co...
- Nie!- zaprotestował- Przecież... eee... nie wolno się poddawać... trzeba WALCZYĆ, no nie?- uśmiechnął się szczerze.
Posłałam mu uśmiech. Cierpki uśmiech.
- Valdez, jeśli nie pałasz miłością lub choćby zauroczeniem do walki to nie mogę cię niczego nauczyć. A jeśli przychodzisz tu z mojego powodu- posłałam mu lodowate spojrzenie- to nie przychodź, jasne? Bo to nie ma sensu. przemyśl to. Jeśli jutro przyjdziesz to znaczy że nie zrezygnowałeś. No, chyba, że wpadniesz, żeby oddać mi miecz.
Z kwaśnym uśmiechem odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojego domku, napić się szklanki wody.
- Szybciej no! Szybko, szybko, szybko! I... blok! Blokuj! Aaach, Valdez...
Przez ostatnie pół godziny ćwiczyliśmy trik z blokowaniem ataku. Teraz rozegraliśmy mini-walkę, podczas której Leo miał zablokować atak, tak jak ćwiczyliśmy. Ale ten debil "zapomniał" jak to się robi i wywinął koziołka w tył, wzbudzając tumany kurzu.
- Nie... umiem... tego...- wydyszał.
- Po pierwsze: sam się zgodziłeś. Po drugie: ćwiczyliśmy to przez pół godziny! Jak mogłeś tego nie załapać?- warknęłam, nawet nie pomagając mu wstać.
Podniosłam jedynie jego miecz treningowy i rzuciłam mu broń.
- Ja... Ych..
- Może należy to przerwać, hę?- spytałam poważnie- Słuchaj, może warto zrezygnować. Jeśli to nie jest coś co...
- Nie!- zaprotestował- Przecież... eee... nie wolno się poddawać... trzeba WALCZYĆ, no nie?- uśmiechnął się szczerze.
Posłałam mu uśmiech. Cierpki uśmiech.
- Valdez, jeśli nie pałasz miłością lub choćby zauroczeniem do walki to nie mogę cię niczego nauczyć. A jeśli przychodzisz tu z mojego powodu- posłałam mu lodowate spojrzenie- to nie przychodź, jasne? Bo to nie ma sensu. przemyśl to. Jeśli jutro przyjdziesz to znaczy że nie zrezygnowałeś. No, chyba, że wpadniesz, żeby oddać mi miecz.
Z kwaśnym uśmiechem odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojego domku, napić się szklanki wody.
-Leo-
WTOPA.
ŻAL.
GRATULACJE DLA GENIUSZA LEO VALDEZA- NIEZWYKLE INTELIGENTNIE TO ROZEGRAŁ!!!
"Za jakie grzechy, Hefajstosieee...?".
Nie, ale już na poważnie- jestem debilem.
Po pierwsze: jestem ciemny. Serio, nie mogę się nauczyć paru machnięć nożem? Jak nisko upadłem? przecież to łatwiejsze od złożenia statku! ("No właśnie nie..."- jęczy jakiś głosik w mojej głowie).
Po drugie: Dlaczego chciałem te durne treningi? Bo co?
Po trzecie: Czy Nessie jest ładna? Taak... Czy się w niej bujam? Nieee...
ŻAL.
GRATULACJE DLA GENIUSZA LEO VALDEZA- NIEZWYKLE INTELIGENTNIE TO ROZEGRAŁ!!!
"Za jakie grzechy, Hefajstosieee...?".
Nie, ale już na poważnie- jestem debilem.
Po pierwsze: jestem ciemny. Serio, nie mogę się nauczyć paru machnięć nożem? Jak nisko upadłem? przecież to łatwiejsze od złożenia statku! ("No właśnie nie..."- jęczy jakiś głosik w mojej głowie).
Po drugie: Dlaczego chciałem te durne treningi? Bo co?
Po trzecie: Czy Nessie jest ładna? Taak... Czy się w niej bujam? Nieee...
Boskie! Najbardziej mi się podobają te z obozem Herosów. Czemu? Nie wiem. Fajnie uchwyciłaś humor Leona (LEONA!). Niektórzy tego nie potrafią.
OdpowiedzUsuńŁał, już tyle postów umieściłaś, choć zaczęłaś prowadzić bloga w tym samym czasie co ja (2 posty wsadziłam XD). Podoba mi się twój styl pisania. Lekko się czyta.
Wspomniałaś, że lubisz igrzyska więc zapraszam do mnie -> 49igrzyska.blogspot.com
Chyba będę twoją stałą czytelniczką
Okej
Wielkie dzięki :)
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzę na twojego bloga, Okejko :D
Tak w ogóle jestem zagożałą Łowczynią, więc mamy wiele wspólnego XD. Serio, ile lat żyję, tym bardziej mam wstręt do płci brzydkiej XD...
Usuń