środa, 22 kwietnia 2015

Z serii "Herosi"- opowiadanie II - SIOSTRA

<Nessie>
- Ha! Martwy!- krzyknęłam z triumfem, wbijając ostrze miecza w ciało manekina.
Wyciągnęłam miecz i z lekkim uśmiechem samozadowolenia zaczęłam obracać Smokiem (bo tak nazwałam miecz).
- Hej!- rozległ się wesoły głos za mną.
Upuściłam miecz, moja twarz nabrała kamiennego, obojętnego wyrazu. Pochyliłam się i podniosłam Smoka, odwracając się niedbale.
Machał do mnie ten koleś z kręconymi włosami, prowadząc czarnowłosą dziewczynę.
- Hej Nessie!- krzyknął.
- Cześć- wymamrotałam, chowając miecz do pochwy.
Przypatrywałam się czujnie dziewczynie w punkowych ciuchach i fryzurze o jasnoniebieskich oczach. Wyglądała... cóż, miała z szesnaście lat, czyli tyle co ja. Oczy mechanika płonęły entuzjazmem. zaraz, jak on tam miał? Lee? Nie... Hm... Ach, Leo, no tak. Zastanawiałam się po co tu przyleźli.
- Hm, co się stało?- spytałam niedbale.
- Pamiętasz o tej siostrze-łowczyni o której mówił ci Jason?- zapytał chłopak.
- No- potaknęłam.
- Poznaj Thalię- twoją przyrodnią siostrę.

*Thalia*
WOW!!!
Ta dziewczyna... Nessie chyba... Była taka... taka podobna do mnie!
Nawet wysoka, o wysportowanej i umięśnionej sylwetce, na oko szesnastolatka. Cerę mieliśmy w tym samym kolorze- ona też posiadała ostre rysy. Na nosie miała nawet parę piegów! Jej oczy były barwy niebieskoszarej, jak niebo podczas burzy. Oczy zdradzały surowość, ostrość i bystrość. Z jednej strony jej włosy były czarne, potargane i bardzo krótkie- nie sięgały do ramion! Z kolei drugi bok był wygolony. Do tego czarna koszulka z czaszką, jakieś wojskowe spodnie, trampki i srebrzysty miecz u boku. Wyglądała na silną, zdeterminowaną i ostrożną.
- No, dziewczęta- zaczął Leo- przywitajcie się.
- He... Hej...- byłam w szoku.
Nowa zmierzyła mnie czujnym, przenikliwym spojrzeniem, zbadała każdy centymetr ciała, po czym odpowiedziała cicho:
- Witaj, Thalio. Miło cię spotkać.
Podałyśmy sobie dłonie- jej była chłodna i sucha. W momencie gdy zetknęła się nasza skóra, między nami przeskoczyły błękitne iskierki energii. Nie poczułam jednak ani kopnięcia, ani szczypnięcia- jak większość osób w kontakcie ze mną. Greczynka uśmiechnęła się lekko, w jej oczach zabłysła porywczość.
- Na ile tu zostaniesz?- spytała.
- Och... Do jutra.
- Jesteś Łowczynią Artemidy?
- Taak...
- Fajnie jest?- zadała pytanie.
- W łowczyniach?
Potaknęła.
- Tak, mi się podoba- uśmiechnęłam się lekko.
- Wybacz, ale... ale muszę trenować. Wiesz, nie lubię gdy mi ktoś przeszkadza. Wiesz jak to jest, no nie?- była nawet uprzejma.
- Tak, tak, jasne. Spoko.- odwróciłam się i poszłam, po raz pierwszy komuś ustępując.
Co za idiotyczne, krępujące uczucie mnie dopadło!

+Leo+
Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, Nessie patrzyła, czy Thalia już poszła.
- na co się gapisz?- warknęła w moją stronę, unosząc miecz.
- Hej, hej, nie wkurza...- zacząłem.
- Kiedy się ode mnie odwalisz, hm?- prychnęła, wymachując beztrosko swoim ukochanym mieczem- Miałeś kogoś i... i co?
Nachmurzyłem się. To był delikatny temat, a ona o tym wiedziała!
- zamknij się- syknąłem.
Zaśmiała się, po czym powróciła do treningu totalnie mnie ignorując.
- Znasz się na szermierce?- spytała.
-Yh, szermierka?... no wiesz, nie przepadamy za sobą...
- Aha.
Walczyła, ja patrzyłem, ja patrzyłem, ona walczyła. Była naprawdę niesamowita!
- A... A nauczyłabyś mnie?- wymamrotałem.
Ta parsknęła  śmiechem i wzięła się pod boki.
- Że co?- wydyszała.
- No wiesz... mogłabyś mnie trochę podszkolić...
Wzruszyła ramionami, wbijając we mnie to elektryczne spojrzenie, od którego robiło się niedobrze.
- Weź, przestań- jęknąłem.
- Ale co?- uśmiechnęła się lekko.
- Robisz to specjalnie! ten wzrok... Ty... Au... Ogarnij się!!!- wrzasnąłem, podnosząc się.
Nessie tylko się  śmiała, ale zaraz się uspokoiła.
- OK, OK, spoko... Nie unoś się tak, mechaniku... Wiesz co... Może i by coś z tego wyszło...
- z czego?- spytałem tępo.
Przewróciła oczami.
- Z tych treningów- fuknęła.
- Och... Naprawdę?
- Tak- uśmiechnęła się lekko.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz