czwartek, 16 kwietnia 2015

***Opowiadanie***

Siedzieliśmy na wielkim, złocistym obłoku, który leniwie sunął po niebie w barwie lilii i niezapominajek. Wokół unosiła się słodka woń czeremchy i czekolady. Westchnęłam cicho, obserwując inne złote obłoki, wymijające nas jak na autostradzie. Przymknęłam oczy i głęboko odetchnęłam. Tuż przy moim boku rozległ się melodyjny, szczery, radosny śmiech, któremu nie można było dopasować płci.
- No co?- spytałam, spoglądając na Niego.
- Nic, nic- odpowiedział.
Jego kontury, zarysy przypominały ludzkie, jednak był o wiele wyższy od człowieka. Jego sylwetka drgała, krzywiła się, wyginała jak wąż. Ciało mieniło się wszystkimi barwami tęczy; było miękkie, ciepłe i suche w dotyku. Raz po raz jego postać przypominała a to psa, a to orła, a to co innego. Biło od niego ciepło i serdeczność, która ciągnęła mnie do niego jak szpilki do magnesu.
- Podoba ci się to miejsce- stwierdził głębokim, spokojnym głosem.
Pokiwałam głową.
- Jest wspaniałe.
- Mmm- potaknął, wzdychając cicho.
Przez chwilę panowała cisza. Delikatny wietrzyk muskał moją twarz. Złocisty, mięciutki obłok na którym siedzieliśmy leniwie sunął przed siebie. Na liliowo-niezapominajkowym niebie zakwitły białe lub szafirowe plamy przypominające kropelki mleka lub atramentu. Chmurami zakołysało, choć wiatr wcale się nie wysilał. Plamy zmieniały kształty z równą łatwością i wdziękiem co On.
- Czy ktoś tu jeszcze mieszka?- zapytałam po chwili.
- Oczywiście!- niemal krzyknął, choć nie było w tym ani śladu złości czy kpiny.
Zmarszczyłam czoło.
- Nikogo nie widzieliśmy- rzekłam upartym tonem.
- To wcale nie oznacza, że nikogo tu nie ma- pouczył mnie łagodnie.
- Tylko chmury i chmury.
Mogłam jedynie przypuszczać, że uniósł brwi.
- A co, nie podobają ci się?
- Nie, nie- zaprotestowałam. Nie chciałam zabrzmieć jak maruda- Są niesamowite i niezwykłe, ale...
- Ale oczekujesz, że pokażę ci coś więcej- dokończył.
- Yhy- skinęłam głową.
Westchnął cicho, rzucając przeciągłe spojrzenie krajobrazowi.
Na moment jego ciało zafalowało wyjątkowo gwałtownie. Na jego ciele pojawiły się purpurowe plamy, które bardzo szybko zniknęły.
W tym czasie na niebie znalazły się kształty olbrzymich, pięciometrowych tygrysów o różowym, puszystym futrze i turkusowych pręgach. Wielkie, majestatyczne stworzenia biegły przed siebie raz po raz na siebie skacząc i szczypiąc lekko. Z każdym krokiem pozostawiały za sobą złoty, błyszczący szlak. Nagle na czole gigantycznych tygrysów powyrastały rogi, jak u jednorożca. Długie, ostre, lekko zakręcone w kolorze żywej zieleni. To może zabawne, ale każdy kolor do siebie pasował.
Wydęłam usta.
- Tygrysy tak nie wyglądają- powiedziałam stanowczo.
Znowu się roześmiał, a jego głos potoczył się po... niebie? Tym miejscu? Nazywajmy to Niebem Złotych Obłoków, a więc NZO.
- A kto powiedział, że to są tygrysy?- odparł, machając nogami w powietrzu.
Ta uwaga zamknęła mi usta.
- A to się wcale nie nazywa NZO- dodał.
- No to jak?- już mniejsza o to, skąd wiedział o tej "mojej" nazwie.
(Chyba) wzruszył ramionami.
- Nie wiem. To miejsce nie ma nazwy. Nazywamy rzeczy, które do kogoś należą, które pełnią jakieś określone funkcje. A to miejsce jest niczyje i służy do bardzo, bardzo wielu rzeczy. Nie możesz go nazwać.
Nie brzmiało to jak rozkaz, tylko łagodne nakierowanie na właściwą odpowiedź.
Pokiwałam głową. OK, zrozumiałam przekaz.
Tym razem na scenę wkroczyły trzymetrowe konie o atramentowej sierści i rozwianych, fioletowych grzywach. Konie dostały skrzydeł- wielkich, świecących i żółtych jak słońce. Nie były pegazami- były końmi z tego miejsca, były Jego końmi. Tygrysy nie atakowały koni. Potem kręgi zaczęły zataczać pomarańczowe orły, z których gardeł lał się sok jabłkowy, a ze skrzydeł spadały słodkie jagody. Jednocześnie grupka krwistoczerwonych wilków o łagodnych, białych oczach roztaczały wokół siebie piękną, dziką melodię- wilcze wycie, opowiadające o tak wielkiej radości, o tak wielkim cierpieniu, bólu, że aż łzy się w oczach kręciły.
- Każde zwierzę coś symbolizuje- wyszeptał- Konie są wolnością. Tygrysy to siła. Orły to inteligencja, bogactwo. A wilki są tajemnicą.
Skinęłam głową. Zrozumiałam tą lekcję. 
---------------------------------------------------------------------------------------
I jak?
Będzie więcej opowiadań: o herosach, psychodeliczne, o bólu, o magii, lub... takie jak te powyższe :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz