czwartek, 28 maja 2015

Z serii "Herosi"- opowiadanie XII - ZNAMIĘ

-Nessie-
- Widzisz to, co ja?- poruszyłam się.
- Zależy co widzisz- wzruszyła ramionami Ruda.
- Torbę. Paczkę Plecak- odparłam.
- Zdecyduj się- wycedziła.
- Ale widzisz to?- zaczynałam się niecierpliwić.
Zatrzymałyśmy się, chwila pauzy, Sharnon mrużyła złote oczy wpatrując się przed siebie.
- Tak- kiwnęła głową.
Stałyśmy w milczeniu.
Jakieś sześćset metrów przed nami, na jakimś wzgórzu stał na stoliku drobny, prosty, czarny plecak. Przy marmurowym stoliku znajdowało się kilka posążków orłów z łbami smoków wielkości kucyka.
- To co robimy?- spytałam, przystępując z nogi na nogę.
Moja towarzyszka westchnęła.
- Chodź- rzuciła jedynie i ruszyła przed siebie.
Przez moment stałam idiotycznie, a po chwili podbiegłam do niej.
- Chcesz tak po prostu tam pójść?- z trudem utrzymywałam jej tempa.
- Tak.
- A... a jeśli nas ktoś zaatakuje? Coś ożyje? A może bogowie...
- Och, czy ty nie masz przypadkiem paranoi? Daj spokój, zeusowa córuniu, tu nic nam nie grozi! Tu nikogo nie ma oprócz nas, lawy, plecaka i nas- odrzekła lekceważąco.
Z przyjemnością bym ją teraz udusiła, ale jako samotniczka jeszcze gorzej bym sobie dawała radę. Przygryzłam wargę, niemal do krwi i szłam tuż obok niej.
Byłyśmy już bardzo blisko. Ledwo parę kroków. Kamienne figury-strażnicy wspaniale się prezentowali; przyprawiali nawet o dreszcz przerażenia. Moja towarzyszka zmarszczyła czoło... Czy... Ale to chyba... TAK! To nie był stolik, tylko ołtarz! Pośrodku niego znajdowała się rurka wypuszczająca wodę, obok jakiś włącznik... Mogliśmy się z kimś skontaktować za pomocą iryfonu! Nie było nikogo, na kim by mi tak straszliwie zależało, ale przyjemnie byłoby usłyszeć głosy moich kumpli, znajomych...
- Stop- Sharnon wyciągnęła rękę, zatrzymując mnie.
- Co?- prychnęłam.- Czyżby nasza Pani Odważna się czegoś zlękła?
- Zamknij się i wyciągnij miecz- nakazała.
Przez krótki moment kwestionowałam to, ale ostatecznie wyciągnęłam miecz. Zawsze mogłabym poobcinać jej palce, no nie?
Na chwilę zapadła cisza, głucha i złowroga. Napięłyśmy mięśnie, trwając w tym strasznym milczeniu. Już chciałam coś powiedzieć, gdy nagle...
ŁUP!
TRACH!
ARRRGH!!!
Straszliwa siła, przeraźliwy huk ogłuszającego ryku odrzuciło nas w tył. Potoczyłam się po parzącej ziemi, czując ból i pieczenie, dociskając do siebie Smoka, mój miecz. Słyszałam trzaskanie, ciche tąpnięcia i zirytowane powarkiwania. Leżąc na płask i wstrzymując oddech, czując płonące powietrze na policzkach uniosłam głowę.
Posągi ożyły.



+Sharnon+
Paskudy krążyły to tu, to tam, węsząc tymi swoimi nozdrzami i mrużąc żółte, przebrzydłe ślepia, raz na jakiś czas otrzepując się z kamiennego pyłu. Było ich... dwa, cztery... sześć, cała szóstka potworów. Mimowolnie zadrżałam. Bestie wprawiały mnie w przerażenie... Ja tego nie pomyślałam!
Zacisnęłam palce na nożach.
"Na trzy Sharnon. No, już!"- pomyślałam.
Raz...
Dwa...
- TRZY!- wrzasnęłam na głos, wyskakując w powietrze jak z procy.
Uniosłam w dwóch rękach swoje krótkie noże bojowe- mogłam nimi i atakować i rzucać, co było bardzo wygodne. Miałam ich jeszcze kilka, w spodniach (nie pytać jak je tam mieściłam!). Jeden z ożyłych posągów zaatakował z lewej, obracając ku mnie łeb i otwierając dziób. Wzięłam zamach i rzuciłam jednym z moich ostrzy prosto w żółte oko. Trafiony zawył z bólu i upadł koło leżącej Nessie. Pozostałe przypuściły na mnie atak.
- Nessie! Nessie! Załatw go, na co czekasz?!- ryknęłam, przekrzykując skrzeczenie posągów.
Błysnęła srebrzysta klinga, rozległ się dźwięk podobny do wyciskania bardzo wielkiego pryszcza i ciche tąpnięcie oderwanej i toczącej się głowy potwora. Zanim zdążyłam się obejrzeć ten zamienił się w kupkę proszku.
- Świetnie!- wydyszałam z ciężkim uśmiechem.
Czarnowłosa skoczyła mi na pomoc, tnąc, siekając, dźgając i atakując rywali z niezwykłą zręcznością. Jednemu odcięła skrzydła, drugiemu przebiła pierś mieczem, ciągnąc w dół i powodując, że klinga jej miecza zabarwiła się na złoto.
Super. Zostały jeszcze trzy.
Ness toczyła z jednym zajadłą walkę, skacząc i podskakując, próbując go zabić.
Mnie atakowały dwa.
Zlana potem, z wyostrzonymi zmysłami, na napiętych mięśniach i drżących ze zmęczenia rękach walczyłam zajadle.  
Ha!
Posiekałam jednego, robiąc parę cięć na klatce piersiowej, a następnie rzucając mu nożem w gardło. Ostrze przeszło na wylot. Kątem oka dostrzegałam, że moja... yhm, KOLEŻANKA, też całkiem sobie nieźle radzi (tego też nie pomyślałam!). Mój obecny przeciwnik był jednym z najtrudniejszych. Ociekałam potem, członki mi drżały, ale uporczywie atakowałam, błyskając złotymi oczami i prosząc Plutona o siłę, o jeszcze krztynę siły, ćwiarteczkę, maleńką cząsteczkę...
Nessie zatopiła ostrze we łbie przeciwnika. Na moment nasze oczy się spotkały, jej wargi wykrzywił się w uśmiechu, uniosła klingę i już uniosła nogę by pomóc mi z tym posągiem...
AAAAAAAAAAAAAAAACH!!!!!!!!!!!!
Oślepłam.
Ból.
Ciemność.
Mrok.
Ból.
Samotność.
Pieczenie.
Swędzenie.
Krzyk.
Trzask trzęsienia ziemi.
Ból.
Samotność.
Cierpnie.
Wysiłek ponad moje siły.
Czerń.
Ojcze, gdzie jesteś?
Czyżbym była w Tartarze?
Kwas siarkowy mnie dusi...
Kwas rozrywa moje ciało na kawałeczki...
Drobne, drobne, bardzo drobne kawałeczki.
------------------------------------------------------------------
Ta, następny rozdział. W końcu! Wiem, ostatnio nie zaglądałam. Sorry... W weekend spróbuję coś dodać. Mam nadzieję, że się podoba.

2 komentarze:

  1. bardzo się podoba! i to jak!
    Boże nie mogę się doczekać następnego, bardzo mi się podobają wszystkie te o herosach! osobiście bardziej lubię Nessie. nie pytaj dlaczego. wiem, ale nie pytaj dlaczego.
    nie wiem czego się spodziewać po tym wszystkim... w zapowiedzi jest, że są boginiami... czy w związku z tym nie powinny mieć większych mocy? nie? spoko, nie czepiam się. ale bardzo, bardzo mnie interesuje co dalej.
    Okej

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko.
    Potem to się... hm, rozwinie. Teraz będzie dłuższy weekend, więc postaram się coś dodać.
    Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń