*Jason*
Leżałem z otwartymi oczami. Ciepłe promienie słońca delikatnie gładziły moją twarz. Westchnąłem cicho i usiadłem na łóżku. Ziewnąłem, przeciągając się. Spojrzałem za okno. Przepiękna pogoda! Grzechem byłoby nie pójść dzisiaj na spacer z Piper...
Spojrzałem na łóżko po drugiej stronie pokoju, należące do mojej siostry, Nessie. Potarłem sobie oczy.
- Ness! Hej, Ness!- zawołałem serdecznie, zmierzając w jej kierunku.
Dziwne. Zazwyczaj na te słowa rzucała we mnie poduszką lub mnie wyzywała. Nienawidziła słońca, nienawidziła dnia i nienawidziła też tego, że nie pozwalam jej nocą szlajać się po lesie.
Marszcząc czoło podszedłem do zmiętej kołdry. Lekko ją szturchnąłem.
- Nessie? Ness, wstawaj, no... Ness. Wstań.
Gwałtownym ruchem dłoni odkryłem kołdrę, czego tak nienawidziła.
Serce spadło mi o kilka stopni niżej, w gardle powstała istna pustynia, mózg nie dowierzał... Wbijałem oczy w... nie było jej tam!!!
- Nessie!- wydyszałem.
Zrzuciłem kołdrę, jakbym myślał, że tam będzie.
Nie było jej tam.
Spojrzałem na łóżko po drugiej stronie pokoju, należące do mojej siostry, Nessie. Potarłem sobie oczy.
- Ness! Hej, Ness!- zawołałem serdecznie, zmierzając w jej kierunku.
Dziwne. Zazwyczaj na te słowa rzucała we mnie poduszką lub mnie wyzywała. Nienawidziła słońca, nienawidziła dnia i nienawidziła też tego, że nie pozwalam jej nocą szlajać się po lesie.
Marszcząc czoło podszedłem do zmiętej kołdry. Lekko ją szturchnąłem.
- Nessie? Ness, wstawaj, no... Ness. Wstań.
Gwałtownym ruchem dłoni odkryłem kołdrę, czego tak nienawidziła.
Serce spadło mi o kilka stopni niżej, w gardle powstała istna pustynia, mózg nie dowierzał... Wbijałem oczy w... nie było jej tam!!!
- Nessie!- wydyszałem.
Zrzuciłem kołdrę, jakbym myślał, że tam będzie.
Nie było jej tam.
-Piper-
- Hej! Hej, Jason!- pomachałam ręką.
Wysoki blondyn z lodowo niebieskimi oczami szedł w moim kierunku. Zawsze wyglądał na zamyślonego, nieobecnego i poważnego, ale... ale teraz wyglądał na zmartwionego. Ten, kto go dobrze znał, potrafił dostrzec tą niewielką różnicę.
Podszedł, pocałował mnie w policzek i usiadł koło mnie.
- Coś się stało?- spytałam.
Westchnął ciężko.
- A widać to po mnie?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
Potaknęłam. Ten ponownie westchnął.
- No, co się stało. Opowiadaj- rzekłam.
Ten streścił mi szybko wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek.
- Może... Może po prostu gdzieś rano wyszła.
- Nie. Ona rano nie wychodzi- zaprzeczył.
- A może uciekła w nocy?
- Nie. Zamontowałam pułapkę, a właściwie Leo mi pomógł. Wynalazki Valdeza nigdy nie zawodzą.
- Hmmm... A może...- nie dokończyłam.
- Hej, widzieliście Sharnon? Nigdzie jej nie ma!
Oboje gwałtownie podskoczyliśmy i obejrzeliśmy się w tym samym momencie. Za nami pojawił się wysoki brunet o brązowych oczach- Jacob Shogun.
Wysoki blondyn z lodowo niebieskimi oczami szedł w moim kierunku. Zawsze wyglądał na zamyślonego, nieobecnego i poważnego, ale... ale teraz wyglądał na zmartwionego. Ten, kto go dobrze znał, potrafił dostrzec tą niewielką różnicę.
Podszedł, pocałował mnie w policzek i usiadł koło mnie.
- Coś się stało?- spytałam.
Westchnął ciężko.
- A widać to po mnie?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
Potaknęłam. Ten ponownie westchnął.
- No, co się stało. Opowiadaj- rzekłam.
Ten streścił mi szybko wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek.
- Może... Może po prostu gdzieś rano wyszła.
- Nie. Ona rano nie wychodzi- zaprzeczył.
- A może uciekła w nocy?
- Nie. Zamontowałam pułapkę, a właściwie Leo mi pomógł. Wynalazki Valdeza nigdy nie zawodzą.
- Hmmm... A może...- nie dokończyłam.
- Hej, widzieliście Sharnon? Nigdzie jej nie ma!
Oboje gwałtownie podskoczyliśmy i obejrzeliśmy się w tym samym momencie. Za nami pojawił się wysoki brunet o brązowych oczach- Jacob Shogun.
+Jacob+
- A więc tej Nessie też nie ma?
Pokręcili głowami. Jej brat wyglądał na zaniepokojonego. Westchnąłem.
- Pytałem się innych i nie widzieli Sharnon... Ten pokręcony mechanik...
- Leo- uściśliła córka Wenus.
- Właśnie... Leo pytał się o tą twoją siostrę- wskazałem podbródkiem Rzymianina.
Milczeliśmy, wbijając wzrok w swoje stopy lub przed siebie.
- To... co powinniśmy zrobić?- zapytałem.
- Spytajmy Chejrona. Jestem pewny, że to porwanie- rzekł Jason, wstając.
Ruszył szybkim krokiem przed siebie, nie oglądając się za nami.
- Jason... Ej, Jason!- krzyknęła jego dziewczyna i pobiegła za nim.
No co ja mogłem zrobić? Powlokłem się za nimi, mając nadzieję, że coś zaradzą.
Pokręcili głowami. Jej brat wyglądał na zaniepokojonego. Westchnąłem.
- Pytałem się innych i nie widzieli Sharnon... Ten pokręcony mechanik...
- Leo- uściśliła córka Wenus.
- Właśnie... Leo pytał się o tą twoją siostrę- wskazałem podbródkiem Rzymianina.
Milczeliśmy, wbijając wzrok w swoje stopy lub przed siebie.
- To... co powinniśmy zrobić?- zapytałem.
- Spytajmy Chejrona. Jestem pewny, że to porwanie- rzekł Jason, wstając.
Ruszył szybkim krokiem przed siebie, nie oglądając się za nami.
- Jason... Ej, Jason!- krzyknęła jego dziewczyna i pobiegła za nim.
No co ja mogłem zrobić? Powlokłem się za nimi, mając nadzieję, że coś zaradzą.
Boskie, boskie i... świetne XD.
OdpowiedzUsuń